Scena pierwsza

Aniela, Gustaw.

GUSTAW
wchodząc za Anielą z drzwi prawych
Anielo! jedno, już ostatnie słowo.

ANIELA
Ach, tym "ostatnim" dzisiaj końca nie ma.
Lecz, by ich nadal nie wszczynać na nowo,
Chcę raz ostatni teraz wyznać szczerze:
Że kiedykolwiek i każdy w tej mierze
Taką odpowiedź niemylnie otrzyma,
Jaką pan Gustaw dziś ode mnie bierze.
Przedsięwzięciu więc, nie swojej osobie,
Przypisać całą nieprzyjemność proszę.
Lecz gdy, działając w otwartym sposobie,
Niejaką może osłodę przynoszę,
Chcę się spodziewać, że moje wyznanie
Ściśle tajemnym dla wszystkich zostanie,
Ponieważ czynię wbrew rozkazom matki,
Która rozumie, że choć znaczne siatki
Jednak usidlić kiedyś z czasem mogą
Słowem, mój zamiar zakazała głosić;
Muszę cierpliwie oświadczenie znosić,
Muszę wprzód poznać, nim odprawię kogo.

GUSTAW
Równie więc prostą i ja pójdę drogą;
I ja pomimo Radosta rozkazu
Serce ci moje odsłonię do razu:
Kocham...

ANIELA
Ach, jużem tylekroć słyszała!...

GUSTAW
Ależ mi pozwól - nie ciebie, Anielo.
po krótkim milczeniu
Gdy nas więc chęci przeciwne nie dzielą,
W tobie nadzieja teraz moja cała.
Dziwisz się? Wierzę - lecz tak jest w istocie.
Stryj, który ojca zastąpił sierocie,
Który mym losem od kolebki prawie
Ciągle się dotąd zajmował łaskawie,
Żądał na koniec nagrody ode mnie.
Lecz jakiej, przebóg! - Prośby, łzy, błagania
Co tylko serce do litości skłania,
Wszystkiegom użył, wszystko nadaremnie;
I w końcu przyrzec stryjowi musiałem
Wszelkim staraniem zyskać rękę twoję.
Lecz kiedy dzisiaj z upornym zapałem
Miłość głosiły drżące usta moje,
Ach, mamże wyznać - czy ciebie nie wzruszy?
Bałem się skrycie i truchlałem w duszy.

ANIELA
Jak to? ze strachu?

GUSTAW
Ach, tak jest, niestety!
I wdzięki twoje, i twoje zalety
Których odkrywam krocie w każdej dobie,
Których nie widzieć wolno tylko tobie,
Co jak powabem, tak szczęściem być mogą
Mnie, mnie jednego napełniały trwogą!
Zyskać twój uśmiech, przyjaźne wejrzenie,
Obudzić w sercu najpierwsze westchnienie
Nie chlubą, szczęściem - niebem nazwać muszę,
Jednak trwożyło nie moję już duszę.

ANIELA
Miłość to zatem ku innej osobie?

GUSTAW
A cóż by mogło bronić przeciw tobie?
Kochałem wtedy, kiedym ciebie poznał;
Stąd to dwuznaczne me postępowanie
Podpadło waszej tajemnej naganie.
Czułem jej słuszność i boleśniem doznał,
Że choć bez winy, jestem jednak winny;
Lecz sama powiedz, byłże środek inny?

ANIELA
Ja tylko śmiało to powiedzieć mogę,
Że w tym zamęcie jedną widzę drogę;
Wyznać stryjowi...

GUSTAW
Ach, ileż to razy
Do nóg rzucony i ze łzami w oku,
Wszystko wyznając, błagałem wyroku.

ANIELA
Cóż mówi na to?

GUSTAW
Powtarza rozkazy;
Ty masz, niestety, zostać moją żoną,
Którą mniej zamiar, więcej wstręt oddala,
A zaś kochankę, sercem poślubioną
Nawet przed sobą wspomnieć nie dozwala.

ANIELA
Dlaczego?

GUSTAW
Długiej trzeba by rozprawy;
Lecz krótko mówiąc, dla odwiecznej sprawy
I pojedynku, co ze sobą mieli
Mój stryj i ojciec Anieli.

ANIELA
Anieli?

GUSTAW
Imię stosowne jedno macie obie,
Którego odgłos, bijąc w serce moje,
Budzi swym dźwiękiem lube niepokoje.
Stąd jakiś pociąg zaraz w pierwszej dobie,
Jakby ku siostrze, uczułem ku tobie.

ANIELA
Dziwnie!

GUSTAW
O, gdyby ja tylko kochałem,
A męki moim tylko były działem!
Ale czuć zawsze, że każde szarpnięcie
Echem bolesnym powtarza się skrycie
W drugiej istocie, droższej nam nad życie,
To wszelkich cierpień przechodzi pojęcie!
To przeciw sobie zwraca własną rękę,
By zgasić czucie i wzajemną mękę!

ANIELA
przestraszona, aż prawie do płaczu
Panie Gustawie!... co to jest?... O, Boże!
Zabić się, zabić!... to bardzo nieładnie
To grzech, wielki grzech; kto w niego popadnie,
Na tamtym świecie wiecznie cierpieć może.
Szybka rozmowa:

GUSTAW
Ratuj mnie.

ANIELA
z pośpiechem
Będę, będę - lecz czy mogę?

GUSTAW
Możesz.

ANIELA
jak wyżej
O śmierci nie będę słyszała?

GUSTAW
Nie.

ANIELA
Ja się jeszcze dotąd trzęsę cała.

GUSTAW
Chcesz więc?

ANIELA
Ale jak?...

GUSTAW
Ja ci wskażę drogę:
Wstaw się do matki...

ANIELA
Dobrze, ja się wstawię.

GUSTAW
Niech mi przebaczy.

ANIELA
O, przebaczy pewnie.

GUSTAW
Proś!

ANIELA
Będę prosić, błagać, płakać rzewnie,
Aż mi przyrzeknie pomagać w tej sprawie;
Lecz nie rozpaczaj, mój panie Gustawie.

GUSTAW
W twoim więc ręku szczęście, życie moje.

ANIELA
W moim? - Dlaboga!

GUSTAW
Matka uproszona...

ANIELA
Ach, będzie, będzie, tego się nie boję
Lecz, koniec końców, cóż potraf ona?

GUSTAW
Stryja przebłaga.

ANIELA
radośnie
Prawda! wyśmienicie!
Biegnę bez zwłoki, tu idzie o życie.

GUSTAW
Przebóg! nie teraz - miałaby przyczynę
Oskarżać stryja o zbyt wielką winę,
Ze twą spokojność, nawet przyszłość całą
Chcąc mnie powierzyć, narażał zbyt śmiało.
To by ich przyjaźń niemylnie zerwało,
A ja nieszczęsny, cel gniewu stron obu,
Cóż bym mógł zrobić, jak wstąpić do grobu.

ANIELA
Ach, cóż więc czynić?

GUSTAW
Chcesz mi pomóc?

ANIELA
Chętnie.

GUSTAW
Zostańmy zatem tak, jak do tej chwili:
Ja - niby zawsze zakochany w tobie,
Ty - na tę miłość patrząc obojętnie.
A później, gdy nas już będą naglili,
Głośne, wyraźne oświadczenie zrobię,
Ty mi odmówisz w podobnym sposobie,
Tym zwrotem twoję matkę to nie zdziwi,
A mój stryjaszek, chodź się nieco skrzywi,
Brak posłuszeństwa zarzucać nie będzie.
Wtedy dopiero wzywam twej obrony
Przebłagasz matkę, oświecisz w tym względzie.

ANIELA
Rozumiem, dobrze.

GUSTAW
całuje w rękę
Więc bez nienawiści?...

ANIELA
Będę się cieszyć, jak się nasz plan ziści.

GUSTAW
Pamiętaj, zawsze postępując śmiele,
Ile ci ufam, jak zwierzyłem wiele.
Jeśli opuścisz w tej smutnej potrzebie,
Ja w świecie nie mam nikogo prócz ciebie;
W tobie jedyna opieka, obrona,
Bez ciebie szczęścia nadzieja stracona.
O, niech z twej ręki Anielę otrzymam,
A dosyć czucia, dosyć życia nie mam,
Bym mógł odwdzięczyć dobro mi nadane,
Com go niegodny, lecz godnym się stanę.
Całuje ją w rękę z uczuciem. - Przy ostatnim wierszu wszedłszy,
Radost, nie widziany, daje brawo, klaszcząc w ręce.

Scena druga

Aniela, Gustaw, Radost

ANIELA
Słyszał?...

GUSTAW
Co? słyszał?

RADOST
Brawo, dzieci, brawo!

GUSTAW
rzucając się na kolana przed Radostem
Przebacz mi, stryju!

RADOST
cofając się zadziwiony
A! a to co znaczy?

GUSTAW
posuwając się za nim, cicho
Kiedyś już słyszał, łajże mnie, a żwawo.

RADOST
Guciu!

GUSTAW
cicho
Gniewaj się.
głośno
Lituj się rozpaczy!
w tył się skłaniając, jakby odtrącony
Niech mnie twa ręka srodze nie odpycha!
cicho
A gniewajże się, stryjaszku, do licha!

RADOST
Słuchaj no, trzpiocie...

GUSTAW
cicho
Lepiej! to za mało.

RADOST
Czyś ty oszalał?

GUSTAW
cicho
Dobrze.
głośno
Już się stało!

RADOST
Tego już nadto!

GUSTAW
głośno
Wszystko jej wyznałem.
cicho
A nuże teraz! z największym zapałem!...

RADOST
A do stu katów!

GUSTAW
cicho
To, to, to!

RADOST
Drwisz sobie!

GUSTAW
głośno, tragicznie
Stryju mój, stryju! chcesz mnie widzieć w grobie.

RADOST
rozgniewany
Dosyć tych żartów, dosyć już, mój panie!
Rób sobie, co chcesz, niech się, co chce, stanie,
Ja szalonemu nie chcę szukać żony!
odchodząc
A to waryjat - wyraźnie szalony!

Scena trzecia

Aniela, Gu.staw

ANIELA
niespokojnie
Cóż teraz będzie?

GUSTAW
do siebie
Ścierpły mi kolana.

ANIELA
Nie dał się zmiękczyć.

GUSTAW
To rzecz niesłychana...

ANIELA
Może nie słyszał.

GUSTAW
Jak to - "może"?

ANIELA
Może.

GUSTAW
Samaś mówiła...

ANIELA
Nie, jam się pytała.

GUSTAW
Więc bez potrzeby ta utarczka cała
I w najmniej dobrej wyprawiona porze,
Bo że nie słyszał, jestem pewny prawie,
Lecz o co idzie, łatwo teraz zgadnie.

ANIELA
Wszystko zerwane niewcześnym zapałem.

GUSTAW
Tak mnie znienacka i tak podszedł zdradnie!

ANIELA
chodząc niespokojnie
Cóż ja nieszczęsna pomogę w tej sprawie!

GUSTAW
na stronie
Mojego planu powierzyć nie chciałem.

ANIELA
jak wyżej
Jakże też można w porywczym zapędzie
Zniszczyć od razu, cośmy przedsięwzięli!
Biedna Aniela! ileż cierpić będzie!

GUSTAW
biorąc ją za rękę
Jakże nie kochać tej lubej Anieli?

ANIELA
Kochać ją trzeba.

GUSTAW
Poprzysięgłem sobie.

ANIELA
Ach, chętnie wierzę.

GUSTAW
W tym moje życzenie.
Sama więc widzisz - w tobie, tylko w tobie
Pomoc mam jednę, a wszystkie nadzieje.

ANIELA
Cóż ja pomogę i cóż ja odmienię?
Radost, tak dobry - dziś zemstą goreje.

GUSTAW
Jeśli nie słyszał, wszystko ja naprawię.

ANIELA
Nie trać więc czasu; idź, panie Gustawie.

GUSTAW
Ty zaś unikaj wszelkiej z nim rozmowy,
Ale się staraj, abyśmy po chwili,
Dla dalszej jeszcze w tym względzie umowy,
Znowu sam na sam tu ze sobą byli.
biorąc za rękę
I obyś zawsze, ciągle pamiętała,
Ze w twoim ręku moja przyszłość cała,
A nawet więcej - i szczęście Anieli,
Z którą już w świecie nic mnie nie rozdzieli.
Całuje ją kilka razy w rękę; idzie ku drzwiom swojego pokoju,
a obejrzawszy się, w inne drzwi odchodzi.

Scena czwarta

ANIELA
sama, chodzi zamyślona, potem siada, opierając głowę na ręku
Dziwnie - i dziwnie! Brzmią mi jeszcze uszy
Słowami, dotąd nie znanymi duszy.
Jak on ją kocha! - i pewnie nie zwodzi:
Wszystko, co powie, wzrok jasny dowodzi.
On z nią szczęśliwy, ona z nim szczęśliwa
I na czymże im, na czym jeszcze zbywa?...
Jednego słowa do szczęścia im trzeba.
A do jakiego, do jakiego! - nieba!
Ufają sobie, kochają się szczerze...
Jestżem szczęśliwsza, że w miłość nie wierzę?
Jednak ta miłość jest, trwa, dowiedziona...
O, Boże! serca nie czuję śród łona...

Scena piąta

Aniela, Klara, [później Radost i Gustaw.]

KLARA
Czegóż tak dumasz? Piszesz dzieło może?

ANIELA
Ach, Klaro, Klaro, żebyś ty wiedziała!...
Lecz twoja przyjaźń zdradzić nas nie może,
Wszystko ci powiem... Krótko więc - rzecz cała:
Gustaw już nie mnie, lecz kocha Anielę,

KLARA
Kogo?

ANIELA
Anielę - ale Radost broni.
To wielki sekret! Nie wydaj, dlaboga.

KLARA
ciekawie
Ależ nic nie wiem.

ANIELA
Bo to już za wiele.

KLARA
Co?

ANIELA
Ta zawziętość, nienawiść zbyt sroga!

KLARA
z wzrastającą niecierpliwością
Czyja?

ANIELA
Radosta.

KLARA
I do kogo?

ANIELA
Do niej.

KLARA
Ależ...

ANIELA
Nie dręcz się obawą daremną
Gustaw się wcale nie chce żenić ze mną.

KLARA
To źle! Mężczyzna powinien chcieć zawsze,
Ażeby poznał, jak kobiety gardzą,
Zwłaszcza ten Gustaw, co to uczy rządzić.

ANIELA
On i tak biedny!

KLARA
ironicznie
Biedny?

ANIELA
Musiał błądzić.

KLARA
Wzbudził więc, widzę, uczucia łaskawsze.

ANIELA
Ja wszystkich mężczyzn nienawidzę bardzo,
Ależ on swój los w moje ręce składa
Bronić go muszę.

KLARA
Tak? I bronić rada.

ANIELA
Rada, nierada - zdradzić go nie mogę.

KLARA
Zdradź go, zdradź, moja duszko! zdradź sułtana.

ANIELA
Nigdy, przenigdy!

KLARA
Ja tobie pomogę.

ANIELA
A taż Aniela, tak szczerze kochana?

KLARA
Znowu nic nie wiem.

ANIELA
Wszystko ci wyjaśnię.

KLARA
ciekawie
Mówże.

ANIELA
Gdzie mama?

KLARA
Wołała cię właśnie.

ANIELA
Ona tak dobra -- i jej wszystko zwierzę,
Jej tylko jeszcze, a więcej nikomu.

KLARA
Moja Anielko, niech cię Pan Bóg strzeże,
Byś z męskich sideł nie poniosła sromu.
Ja twę nienawiść już słabnącą widzę.

ANIELA
O, jak cię kocham, ja ich nienawidzę.

RADOST
wchodząc, do odchodzących
Panno Anielo!
Aniela chwyta za rękę Klarę i pociągając z.sobą, prędko wybiega w
drzwi prawe boczne
Ależ... panno... proszę...
wracając
Hm, hm! spłoszone! Coś tu znać Gustawa
Gotów bym przysiąc, że to jego sprawa.
Oj, Guciu, Guciu! Kiedyś ja przepłoszę!
Gustaw wchodzi jednymi, w głębi będącymi drzwiami, a zobaczywszy
Radosta, nucąc, w drugie odchodzi.

RADOST
goniąc za nim
Czekaj no, czekaj!
Wybiega za drzwi.

Scena szósta

Radost, Gustaw

RADOST
prowadząc Gustawa
Chodź, chodź - mam cię, ptaszku.
patrząc mu w oczy, po krótkim milczeniu
Co to znaczyło to: "przebacz, stryjaszku"?

GUSTAW
To tak.

RADOST
Jak to - "tak"?

GUSTAW
Ot tak!

RADOST
Co to znaczy
"Ot tak"?

GUSTAW
Niby - nic...

RADOST
Nic?

GUSTAW
Nic.

RADOST
To nic było:
"Przebacz, stryjaszku, lituj się rozpaczy"?

GUSTAW
szybko
Ach, to rzecz jasna; w miłości niemiło,
Kiedy się czasem (bo któż to zaprzeczy?)
Kłótnia lub sprzeczka, albo z innej rzeczy,
W potęgę czucia moc niby mająca,
Sama od siebie walczy lub potrąca...
Stąd koniec końców kres wszystkich igraszek'
No, to rzecz jasna - rozumie stryjaszek?
Chce odejść.

RADOST
zatrzymując go
Ale czekaj no -ja nic nie rozumiem.

GUSTAW
A ja wyraźniej powiedzieć nie umiem.

RADOST
Czegożeś klęczał, jakby do pacierzy?

GUSTAW
z udanym zapałem
To mi stryjaszek nie wierzy? nie wierzy?
chodząc
Kiedy tak... dobrze, dobrze. - Wiem, co zrobię:
Każę zajechać i pojadę sobie.
Janie! Hej !

RADOST
chodząc za nim i głaszcząc po ramieniu
No, no, Guciu, Guciuniu mój!

GUSTAW
zawsze chodząc, w udanym gniewie
Kiedy ja mówię!...

RADOST
jak wyżej
Już, już, już, stój no, stój.

GUSTAW
Ja się tłumaczę dobrze, jasno, szczerze...

RADOST
Już, już rozumiem; już wszystkiemu wierzę.
do siebie
A to saletra! skra, ogień, płomienie!

GUSTAW
rzucając mu się na szyję
Luby stryjaszku!

RADOST
ściskając go
Ach, Guciu mój luby
płaczliwie
Nie słuchasz rady...

GUSTAW
I słucham, i cenię,
A co wykonam, godne będzie chluby.

RADOST
Lecz czemu Klara...

GUSTAW
Ach, Klara! - ta Klara
To jest prawdziwie boska na mnie kara!
Wszędzie jej pełno, we wszystkim zawadzi;
Przy tym zawzięte jak kogucik młody
Kikiki! zawsze
,
pokazując
a tak w górę sadzi!
I wiesz, stryjaszku - dla powszechnej zgody,
Wiesz co?

RADOST
Na przykład?

GUSTAW
Żeń się z nią.

RADOST
Szalony!

GUSTAW
Zrób mi tę grzeczność.

RADOST
Pomysł godny głowy.

GUSTAW
Bardzo mi bruździ.

RADOST
wzruszając ramionami
Dlatego ja, stary?...
Bruździć nie będzie, nie bruźdź ty z twej strony;
Na cóż Albina przez jakieś namowy
Chcesz jej zbuntować?

GUSTAW
On już zbuntowany.

RADOST
Jak to?

GUSTAW
W Anieli jak kot zakochany!

RADOST
Kto? Albin?

GUSTAW
Albin.

RADOST
A, to nie do wiary.

GUSTAW
Tak! - Tak ją kocha, ledwie że nie skona;
Nie ma gadania, to rzecz dowiedziona.

RADOST
Albin, ten Albin!...

GUSTAW
O, nie wszystko złoto,
Co się nam świeci - o, to sztuczka płocha:
Jednej przysięga, a w drugiej się kocha.

RADOST
Ale z Anielą jakże idzie tobie?

GUSTAW
po długim milczeniu, zakładając ręce
Co to magnetyzm?

RADOST
zadziwiony
Ma... magnetyzm?

GUSTAW
Co to?
Co? Powiedz!

RADOST
Ale skąd o tym w tej dobie?

GUSTAW
po krótkim milczeniu
Magnetyzm, mówią, jest to wolna władza,
Co z ciała w ciało zdrój życia wprowadza.
Jeżeli zatem mam zarodne siły
Ogień swój własny w obce przelać żyły,
Dlaczegoż miałbym w pięknej, młodej duszy,
Czystej jak śnieżek, co świeżo przyprószy,
Przez silną wolę, pałające tętna,
Własnego czucia nie wycisnąć piętna!

RADOST
Jeśli rozumiem, niech mnie piorun trzaśnie!

GUSTAW
Kocham i będę kochany - to jaśnie?

RADOST
Jaśnie, wyraźnie, lecz trochę za śmiało.

GUSTAW
Śmiałość przed szczęściem, jak szczęście przed chwałą!

RADOST
Będziesz kochany, ale nie bądź trzpiotem.

GUSTAW
O, mój stryjaszku! tobie myśleć o tem.

RADOST
Ach, czyż nie myślę i nie smażę głowy?

GUSTAW
Ja też ci zawsze dziękować gotowy.

RADOST
Dziękuj, kiedy chcesz, lecz się popraw razem.

GUSTAW
To się już stało za twoim rozkazem
I dobrze skończyć mam wszelką nadzieję,
Byleś nie zważał, co się z nami dzieje;
W zgodzie - czy kłótni, we wrzawie - czy ciszy,
Niech oko drzymie, a ucho nie słyszy.

RADOST
Cóż z tego będzie?

GUSTAW
Co będzie?...
ściskając go
Wesele.
Wybiega.

RADOST
idąc za nim
Rozsądku mało, pewności za wiele.
Lektury - główna